30-06. 30-06.
3047
BLOG

Ukraina oddała Krym

30-06. 30-06. Polityka Obserwuj notkę 56

Zdaje się, że pomimo buńczucznych zapowiedzi o nieoddawaniu ani centymetra ukraińskiej ziemi, Ukraina, a raczej jej obecne władze, pogodziła się z utratą Krymu. Potwierdza to dzisiejsza wypowiedz P/O prezydenta Turczynowa. Z taktycznego punktu widzenia jest to podejście słuszne. Krym dla Ukrainy stanowi obciążenie, zarówno finansowe jak i polityczne. Niezależnie od dysproporcji sił pomiędzy Rosją a Ukrainą, ta druga nie mogłaby wygrać lokalnej wojny na terenie tak zinfiltrowanym przez rosyjskie służby i przy nieprzychylnej postawie znacznej części ludności miejscowej. Dla Ukrainy wojna o Krym to gra niewarta świeczki. Zupełnie inaczej dla Rosji. Krym jest ważny dla Rosji ze strategicznego punktu widzenia. Bazy wojskowe, porty, możliwość rozmieszczenia rakiet to wszystko jest łakomym kąskiem dla kraju o imperialnych ambicjach i możliwościach takich jakie ma Rosja. Ukraina takich ambicji, ani możliwości, nie posiada. Nie należy oczywiście zapominać o grze wojennej na wewnętrzne zapotrzebowanie. Mało co tak jednoczy Rosjan wokół Putina jak wojna o "rosyjskie terytorium niesłusznie oddane" Ukraińcom przez Chruszczowa. Rosjanie są i zawsze byli dumni ze swojej imperialnej potęgi, i prawdę mówiąc niewiele innego oprócz tej dumy im z imperium zostało. Jeśli zatem Putin zadowoli się Krymem, to wojny, w tradycyjnym znaczeniu tego słowa z użyciem czołgów, samolotów i regularnej armii, nie będzie. Owszem, niewykluczone są działania destabilizujące, zamachy, lokalne działania "samoobrony" i tym podobne ruchawki. Będzie też mnóstwo politycznych frazesów, puszenia się i retoryki wojennej, może nawet jakieś sankcje ze strony USA i UE, ale nic dotkliwego, bo przecież za Krym nikt umierał, oprócz samych Ukraińców i Tatarów, nie będzie a i handlować przecież z ruskim trzeba.

Co innego jeśli Rosja połakomi się również na wschodnie regiony przemysłowe Ukrainy. Tego Ukraińska "włast" nie odpuści bez walki, po prostu dlatego, że utarta regionu wypracowującego 65% dochodów kraju oznacza dla Ukrainy śmierć i koniec samodzielnego bytu, a dla wielu ludzi znajdujących się przy żłobie utratę sporej części dochodów. To także potwierdził Turczynow. Niepokojące jest, że Rosjanie zdają się sondować sytuację panującą na obszarach Ukrainy sąsiadujących z Krymem, ba nawet wysyłają tam oddziały zwiadowców i przesuwają znaczne ilości ludzi i sprzętu nad wschodnią granicę. Jakakolwiek próba inwazji skończy się czymś, czego możliwość wystąpienia w tym miejscu w przewidywalnym czasie analitycy z BBN całkiem niedawno zupełnie wykluczyli, a co w ich żargonie nazywa się symetrycznym konfliktem zbrojnym. Niestety prawdopodobne jest, że konflikt ten nie zatrzyma się na wschodnich rubieżach Ukrainy, a raz rozpędzone zbrojone zagony "wajennoj techniki" zatrzymają się całkiem niedaleko od naszych wschodnich granic. To z kolei zdaje się potwierdzać histeryczny ton w jaki uderza ostatnio premier Tusk i całkowite przebiegunowanie jego retoryki dotyczącej Rosji.
Rok 2015 miał, według planów Ławrowa i Sikorskiego, być w Polsce rokiem Rosji. Oby tylko nie okazał się rokiem rosyjskiego żołnierza.

30-06.
O mnie 30-06.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka