Jak donoszą portale internetowe stosunki Polski i Litwy znacznie się ochłodziły. Nieoficjalnie w MSZ mówi się o epoce lodowcowej. Polska nie poprze Litwy w staraniach o wejście do Weimarskiej Grupy Bojowej i nie będzie spieszyć się z odbudowaniem mostu energetycznego. Podobno powodem jest dyskryminacja Polaków (sprawa pisowni polskich nazwisk) i brak działań Litwinów w sprawie Możejek.
Cóż muszę powiedzieć, że cieszyłbym się z tego, iż potrafimy Litwinom stawiać twarde warunki jeśli dotyczyło by to całej naszej polityki zagranicznej.
Kuriozalnym natomiast jest darcie kotów z najbliższymi sąsiadami, i w dodatku partnerami w UE, wobec ocieplania stosunków z, jak by nie było, wrogo nastawionym imperium Putina. Albo nasi rządzący są geniuszami politycznego zła jakich nie było od czasu Makiawela, albo kompletnymi idiotami. Jest jeszcze trzecia możliwość - są inteligentni ale kupieni przez Moskwę i świadomie działają na szkodę swojego kraju i narodu.
Chyba nawet największy dyletant widzi, że dla Polski nie ma innej drogi jak tylko budowanie sojuszu krajów europy środkowej i wschodniej, w tym byłych republik sowieckich. Polska jest w takim wypadku naturalnym liderem tej koalicji i poważnym graczem na arenie międzynarodowej. Taką politykę prowadził śp prezydent Lech Kaczyński.
Czy nasz obecny rząd chce mu zrobić na złość, przekornie prowadząc politykę zagraniczną w zupełnie odwrotnym kierunku? Pamiętam szydercze okrzyki pod adresem Lech Kaczyńskiego:Wodzu prowadź na Moskwę. Wodzu prowadź na Wilno! Chciało by się teraz zakrzyknąć. Tylko, że ja za takim wodzem nie ruszę nigdzie i wolałbym żeby Wilno wróciło do Rzeczpospolitej Wielu narodów w wyniku unii jak to już niegdyś bywało.
